"Depresja i inne magiczne sztuczki" Sabrina Benaim
Możesz pisać o miłości i kobiecości, o
dojrzewaniu i samoświadomości. Możesz pisać o chłopcach, których kochasz. Ale o
depresji? Do tego potrzeba niezwykłej odwagi i nietuzinkowego talentu.
Sabrina Benaim jest przenikliwą
obserwatorką codzienności, którą z niezwykłym wyczuciem opisuje w krótkich
formach poetyckich. Jej wiersze zaskakują, wzruszają i rozśmieszają, a – przede
wszystkim – są do bólu szczere. Ten tomik odczaruje nawet najbardziej mroczne
chwile w naszym życiu.
Jeśli
przeczytaliście wcześniejsze dwa akapity, z pewnością możecie stwierdzić, że
bardzo wiele nam się obiecuje co do „Depresji i innych magicznych sztuczek”.
Osobiście nie znałam autorki, nadal nie znam, bo nie zdecydowałam się na zgłębienie
jej osoby i możecie spytać ‘dlaczego nie chciałam?’. O tym dzisiaj trochę poczytacie, ale
głównie skupimy się na tej wielkiej poezji.
Skarćcie mnie z góry za sarkazm w słowie ‘wielki’, w końcu omawiając tom poezji
„Listy do przyjaciółki” Mikołajewskiego, zaznaczyłam, że nie powinno się tak
mówić o liryce, jest to chyba najbardziej nieokiełznana forma literacka
i oprócz tego, o gustach się po prostu nie dyskutuje. Jednak ta pozycja
pozostawiła we mnie niesamowite uczucie gniewu. Jak można nazwać swoją książkę
„Depression &
Other Magic Tricks” po czym pisać o wszystkim, ale nie o niej. Tutaj można mi
zarzucić, że przecież autorka miała prawo opisywać co tylko chciała i nie mogę
się niezgodzie, jednak cały ten tomik zakłamuje tę chorobę.
Ale przecież każdy chory przechodzi ją
inaczej. No, tak. Z tym, że depresja to nie jest płacz za facetem, a
przynajmniej jej fundament nie jest zbudowany na nieszczęśliwej miłości. Taka
sytuacja może być zapalnikiem, wyzwalaczem, ale nie, że się tak wyrażę, kwintesencją
tego stanu. Zatem dlaczego książka, którą poetka sugestywnie nazwała i oparła
kampanię reklamową na opisywaniu tej choroby, prawie się na niej nie skupia.
Myślę, że mogłabym jeszcze przeżyć ten fakt (tylko gdybam, nie mogę przeżyć tego faktu), gdyby sposób pisania Benaim do mnie trafiał. Uwielbiam wiersze białe, uwielbiam poezję pokroju Rupi Kaur, Andrzeja Kotańskiego czy Różewicza, ale autorka tego tomiku miała w moim odczuciu niekiedy tak absurdalne porównania, że nie mogłam z niczym tego połączyć.
Myślę, że mogłabym jeszcze przeżyć ten fakt (tylko gdybam, nie mogę przeżyć tego faktu), gdyby sposób pisania Benaim do mnie trafiał. Uwielbiam wiersze białe, uwielbiam poezję pokroju Rupi Kaur, Andrzeja Kotańskiego czy Różewicza, ale autorka tego tomiku miała w moim odczuciu niekiedy tak absurdalne porównania, że nie mogłam z niczym tego połączyć.
Skłamałabym , gdybym powiedziała, że
nic nie przypadło mi do gustu, jednak na obszerną liczbę utworów, siedem to
dość marna liczba.
Z całego serca chciałabym móc polecić wam ten
tomik, jednak uważam, że sposób w jaki Sabrina Benaim potraktowała depresję
jest krzywdzący, a raczej daje bardzo krzywy obraz na czym może polegać ta
choroba.
Niemniej jednak bardzo dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za możliwość przeczytania tej książki.
Czytacie poezje? Ja osobiście uwielbiam to
robić, ale nie zawsze uda mi się złapać wspólny język z autorem.
Pozdrawiam,
Gabcia
Pozdrawiam,
Gabcia
Po Twojej opinii widać, że temat zdecydowanie przerósł autorkę. Depresja to skomlikowana choroba, posiadająca więcej niż jedno dno.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam, ale jak widać autorka miała inne zdanie...
UsuńZdecydowanie nie dla mnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLubię poezję, ale skoro w tak krzywdzący sposób autorka potraktowała tak ważny i trudny temat, to sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńNie chciałam być osobą, która zniechęca do sięgnięcia po daną książkę, ale ta tutaj to po prostu niewypał.
Usuń