"Off-off" Ewa Skunart

Witajcie
na ulicy Uroczej. Tutaj całymi dniami kobiety gotują, popalając papierosy, a
mężczyźni przesiadują w piwnicach i zajmują się swoimi męskimi sprawami. To
świat dzieciństwa dwóch małych dziewczynek, w którym beztroska i radość
przeplatają się z mrokiem i lękiem... Teraz ulica Urocza, tak jak przyjaźń z
dawnych czasów, jest już tylko wspomnieniem, a dwie dorosłe kobiety, niegdyś
nierozłączne, mają spotkać się po latach. Gdy w oczekiwaniu na spotkanie
upływają kolejne godziny, a dawna przyjaciółka się nie zjawia, do kobiety
samotnie czekającej przy kawiarnianym stoliku powracają wspomnienia, które,
przelane na papier, mogą stać się kanwą scenariusza – prawdziwie offowego.
Czytaliście
kiedyś książkę i mieliście wrażenie, że jest tutaj wszystkiego za dużo? Mi
rzadko zdarzają się takie sytuacje, ale „Off-off” jest doskonałym przykładem.
Ta lektura rozpoczęła się zadziwiająco dobrze, lecz skończyła jako totalna
klapa.
Główną
bohaterkę poznajemy już jako dojrzałą kobietę, której udało się osiągnąć
niemałe (w moim mniemaniu) rzeczy, jednak sama ma dość krytyczny punkt
widzenia. Kobieta, której imienia nie poznamy aż do połowy książki, ewidentnie
ma problem z rozwojem kariery dawnej przyjaciółki i jest to pierwsza rzecz,
która szybko zaczęła mi działać na nerwy, chociaż nie spisała jeszcze tego
tytułu na straty.
Bohaterka
przybliża nam problemy kobiet z ulicy Uroczej w formie wspomnień, chce jeszcze
raz dać przyjaciółce pole do wspominek na temat przeszłości. I tutaj formuje
nam się patologiczny, lecz niestety wiarygodny obraz realiów życia matek i
babć, zwłaszcza tych starszych datą. Autorka w prosty, lecz dobitny sposób
opisuje niedopuszczalne, choć prawdziwe historie. Opowieść snuta jest z dziecięcego
punktu widzenia, okropne rzeczy przybierają formę zwykłej codzienności.
I
na tym etapie kończy się nam poprawna część tej książki, nie chcąc zdradzać nic
z fabuły, mogę jedynie powiedzieć, że później dostajemy off-offową ilość
chaosu, bezsensownych zdarzeń fabularnych i dozę egocentryzmu autorki, która
cierpi na podobną przypadłość tworzenia bohaterów co Katarzyna Michalak. Przyznam,
że z tym tytułem (a liczy mniej niż 200 stron) męczyłam się 3 tygodnie. W połowie,
na chwilę autorka znowu porusza ważne tematy, jednak po wcześniejszej klapie
nie mogłam potem się zaangażować w żaden poruszony temat. Ponadto mam ogromny problem z
zakończeniem, które było bezsensowne, niczego nie tłumaczyło i nie wnosiło
również nic świeżego.
Przy
całej mojej sympatii dla polskich pisarzy, muszę przyznać, że ta książka nie
tylko mnie rozczarowała, ale również zdenerwowała i zostawiła niesmak, właśnie przez
ten niezrozumiały dla mnie nieporządek, niekonsekwentne prowadzenie fabuły i
generalnie niewykorzystanie potencjału jaki dawał temat podjęty na początku
powieści.
Za
możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res, jednak nie polecam tej książki,
nawet jeśli macie niewyobrażalną ilość wolnego czasu. Każda inna pozycja będzie
lepszym wyborem.
Pzdrawiam,
Gabcia
Gabcia
Po twojej recenzji, po tę książkę raczej nie sięgnę. Czytałam już wiele książek polskich autorów, ale nie natrafiłam na takie "bardzo złe", które tylko bym odradzała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Girl in books
Ja miałam tak aż do spotkania z tą książką...
UsuńMnie zniechęciły już papierosy do obiadu w pierwszym zdaniu. Nie lubię takich książek, a tym razem widzę, że nie mam czego żałować.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem początek trzymał się jeszcze kupy i mówił o ważnym problemie, ale potem zrobił się z tego jakiś żart, a nie literatura...
UsuńZastanawiam się nad tą pozycją nie dawno :) Jednakże porwało mnie zupełnie coś innego :)
OdpowiedzUsuńJa też niedawno trafiłam na książkę, gdzie wszystkiego jest za dużo. Miał to być retrokryminał, a ostatecznie pojawiły się tam wątki fantastyczne, romans, polityka, thriller i coś w stylu Indiany Jonesa :P
OdpowiedzUsuńgdyby tutaj chodziło o dziwaczne połączenie gatunków, to może bym to przeżyła, ale autorkę "Off-off" po prostu poniosło...
UsuńDziękuję za ostrzeżenie :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie skuszę się na tę książkę :/ dziękuję za recenzję :)
OdpowiedzUsuńPierwsze o niej słyszę ale się chyba nie skuszę
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://jeszczerozdzial.blogspot.com