"Świąteczne marzenie" Amanda Prowse


Urokliwa opowieść o spontanicznym uczuciu, które otula dwoje ludzi w świątecznej scenerii. Meg zawsze marzyła o perfekcyjnych świętach i ma plan takie sprawić swojemu małemu synkowi. Co z tego, że na idealnym obrazku brakuje męża? Jednak kiedy kobieta spotyka intrygującego Edda zaczyna czuć potrzebę mężczyzny przy boku w tym wyjątkowym dniu. Problem w tym, że architekt mieszka aż za oceanem… 

Panujący od kilku dni zgiełk, zapach świątecznych wypieków, porozrzucane po domu wstążki i skrawki papieru do pakowania prezentów oraz białe obrusy... Mała Megan od zawsze marzyła o takich świętach i mimo, że rodziny zastępcze, u których się zatrzymywała, dokładały wszelkich starań aby dobrze wspominała ten zimowy okres, to dziewczynka zawsze odczuwała brak matczynej troski i chwil spędzonych z rodzeństwem.  

Prawię dekadę później, kiedy sama jest już mamą, czuję się zobowiązana aby stworzyć w swoim domu magiczną atmosferę. Meg została jednak dotknięta przez życie nie tylko w trakcie dzieciństwa. Samotnie wychowuje syna po śmierci narzeczonego i pomimo wsparcia swoich przyjaciółek, a zarówno pracodawczyń, Milly i Pru, wciąż boryka się z demonami przeszłości. Służbowy wyjazd do Nowego Jorku może być jednak przełomowym momentem w jej życiu, nawet jeśli na początku nic na to nie wskazuje. 

Siadając do tej książki nie miałam wygórowanych oczekiwań, chciałam aby historia okazała się lekką, przyprószoną piernikiem i pachnącą grzańcem lekturą. I zdecydowanie się nie zawiodłam.



  "Właśnie to w jej dzieciństwie drażniło ją najbardziej: brak ciepłych wspomnień związanych z bożonarodzeniowym porankiem, z prezentami i trzaskającym w kominku ogniem. Nie mogła spędzać popołudnia na sofie z pełnym brzuchem i szaradami. Była zdeterminowana, aby zapewnić synowi całe mnóstwo tradycyjnych, świątecznych wspomnień, które będą mu towarzyszyć w dorosłym życiu."


Meg była naprawę cudowną i ciepłą bohaterką, na którą nie można narzekać, a w sytuacji, gdy w 95% romansów dostajemy irytujące kobiece postaci, które działają nam na nerwy praktycznie w każdej scenie, była to naprawdę miła niespodzianka. 


"Widzisz, gdyby w brytyjskich szkołach uczono czegoś więcej niż czarów i magii, może i byś wiedziała, że na świecie istnieje nie tylko piłka nożna i quidditch."

W czasie, gdy z Megan mogłabym malować sobie paznokcie w trakcie babskich pogaduszek, tak czasami Edd powodował u mnie dość niekomfortowe uczucia. Zapewne dlatego, że autorka wykreowała bardzo romantycznego mężczyznę, który ukazywał cechy raczej popularne dla protagonistki młodzieżowej serii. Gdy główna bohaterka nie mogła uwierzyć, że wszystko dzieje się tak szybko i o takich romansach czytała tylko w książkach, on łapał ją za ręce i jak błędny rycerz zapewniał o swoich ogromnym uczuciu, co gryzło mi się z obrazem każdego znanego mi chłopaka.

Możecie mi jednak uwierzyć, że ta pozycja była bogata w niesamowicie interesujących bohaterów, których chętnie bym wam opisała. Bajeczne Milly i Pru, uroczy Guy, trzpiotka Juno, opiekuńczy Christopher, a to nie koniec! Urzekło mnie, że wszyscy byli tacy ludzcy, popełniali błędy, zamyślali się w kolejkach po kanapki i bawili się w statki pirackie. Gdy czytałam tą książkę, miałam ochotę poznać ich wszystkich.

Powieść jednak nie koncentruje się tylko na zbliżającym się Bożym Narodzeniu. To opowieść o radzeniu sobie ze stratą bliskich, podejmowaniu decyzji, które są dla nas dobre oraz dążeniu do spełnienia marzeń.

 "Mnie już przydarzyło się coś najgorszego i jestem gotowy, aby poradzić sobie ze wszystkim następnym, co przyniesie mi życie."

Tak naprawdę mogę "przyczepić się" tylko do jednej rzeczy, chociaż to stwierdzenie jest zbyt mocne. Czułam niedosyt, jeśli chodzi o opisy wypieków. Moim zdaniem można było bardziej wpleść wątek cukierniczy w historię, ale jego zdawkowość nie jest minusem. Skłaniałabym się ku opinii, że być może większe zagłębienie się w ten temat, oddałoby tą opowieść w jeszcze cieplejszym stylu.

"Meg wstawiła wodę na herbatę. Z doświadczenia wiedziała, że kilka kubków earl grey jest dobre niemal na wszystko."

Jeśli w okresie przedświątecznym szukacie tytułu, którym wprowadzicie się w gwiazdkową atmosferę, to serdecznie polecam "Świąteczne marzenie". W trakcie lektury wskazana jest ciepła herbata i ciastka korzenne ;) Nie zwlekajcie z kupnem, w końcu Święta mamy tylko raz w roku!

Za możliwość wprowadzenia się w ten niezwykły, zimowy klimat dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.  

     Pozdrawiam, Gabcia 



Komentarze

  1. Bardzo lubię klimatyczne historie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli mam być szczera, a prawie zawsze jestem, to jeszcze nic nie czytałam takiego klimatycznego, a czytam książki już kilka lat. Chyba muszę w końcu po coś takiego sięgnąć i może dzięki książce lepiej będzie mi się wczuć w klimat świąt :)

    Pozdrawiam,
    books-hoolic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie ta książka naprawdę może być dobrym wyborem ;)

      Usuń
  3. Właśnie za chwilę zabieram się za czytanie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli masz ochotę na klimatyczną powieść cukierniczą to nie zapomnij sięgnąć po „Serce z piernika” 😍 A co do książki, o której piszesz? Czeka w kolejce na przeczytanie, więc już nie mogę się doczekać, kiedy się za nią zabiorę ❤️❄️

    she__vvolf ❄️🐺

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz