,,Pojutrze'' Paulina Wilk


Przyszłość należy do miast. Już teraz żyje w nich połowa ludzkości, a one wciąż się rozrastają. Równolegle z dynamicznym wzrostem w miastach zachodzi wiele innych procesów – metropolie, próbując sprostać nowym wyzwaniom i oczekiwaniom mieszkańców, muszą się zmieniać. Niektóre chcą być miastami sprawiedliwymi, ucieleśniającymi idee równości, inne inwestują w ekologię i nowe technologie, są też takie, i to najczęstsze przypadki, które rozwijają się chaotycznie, bez żadnego planu. 

Jesteście w stanie wyobrazić sobie miasto pełne perspektyw, które NIE próbuje zostać metropolią? Które NIE stara się być na szczycie, tak jakby to nie ludzie, ale same miasta robiły rankingi pod tytułem "gdzie najlepiej się mieszka", "miasto przyszłości". Czasami czuję się tak jakby same miejsca ze sobą konkurowały, jakby ciągnęły mnie za rękaw od bluzki i krzyczały do ucha jak ludzie zachęcający do odwiedzenia restauracji na Krupówkach, "hej, tutaj jestem, widziałaś mój nowy park? moje nowe ścieżki spacerowe? te ekologiczne autobusy i ciche pociągi?" Nie, tylu rzeczy nie widziałam, ale każdą z nich pragnę poznać. Dlatego zazdroszczę Paulinie Wilk, która miała okazję. Jak jej poszło? Ile miast poznała takimi jakie są, a ile tylko powierzchownie?  

"Przyszłość się nie stroi - nie ma czasu. Najpierw musi się wydarzyć, zarobić na przeżycie"

Kiedy zaczynałam czytać nie miałam wygórowanych oczekiwań, być może dlatego, że nigdy nie byłam fanką reportaży, a tym razem po prostu opis mnie wystarczająco zachęcił i nadarzyła się okazja do wzięcia tej pozycji w moje łapki. Po pierwszym rozdziale dotyczącym Dubaju, byłam oczarowana, nie Dubajem rzecz jasna, bo autorka przedstawia go w dość negatywnym świetle (co nie oznacza, że mnie to miasto nie fascynuję, ależ nie). Urzekł mnie styl pisania pani Wilk, jeszcze nigdy nie miałam do czynienia z tak artystycznie napisanym reportażem i zdaję sobie sprawę, że może to wynikać ze słabej znajomości tego gatunku, nie umniejsza to jednak kunsztu pisarskiego autorki, który, od razu mówię, trzyma bardzo wysoki poziom przez całą lekturę.  

"Wszędzie tam, gdzie człowiek wkroczył z zamiarem wyrwania naturze jej bogactw, pozostawił rumowisko"

Potem jednak Paulina Wilk zabiera się za Seul i tutaj moje serce krwawi tak boleśnie i z pełną parą, że gdy teraz o tym piszę, to nadal czuję gorycz. Wiem, że nie każdy będzie się zachwycał tym miastem, bo przecież gusta są różne, a o gustach się nie dyskutuję, ale miałam wrażenie, że autorka albo odwiedziła północnokoreańską stolicę przynajmniej 5 lat temu, albo coś ją ominęło. Zwracam tu szczególnie uwagę na jej opinię o braku zieleni w mieście, które całe jest betonowe i oh, nie jest to w żadnym stopniu prawda. Być może część z was wie, że w tym roku miałam niezwykłą przyjemność wyjechać na wakacje do Seulu i byłam zaskoczona tym, że moja miłość do tego miasta wzrosła, gdy tylko postawiłam tam swoją stopę. Musicie zrozumieć, że to miasto jest jednym z czołowych gigantów, które dbają o zieleń, chodząc po wielkich ulicach co kawałek spotykamy się ze specjalnie przygotowanymi terenami, Koreańczycy przekształcili nieużywane pasma dróg w kolejno odnogę rzeki czy Seoullo, znane też jako Sky Garden. Do tego wszystkiego autorka skupia się tylko na "braku zieleni" i postępie technologicznym w formie hologramów, nie dzieł takich firm jak Samsung, LG, Hyundai, które mogą ułatwić ludzkie życie...  

Ten brak sprzeczności zepsuł mi trochę obraz, bo chociaż chciałam widzieć świat jej oczami, skoro piszę w tak poetycki sposób, że aż chce się przejąć chociaż cząstkę jej wyobraźni, to po prostu cały czas bałam się, że to nie jest prawda, że to tylko mały skrawek wielkich miast, że nie odwiedzę pewnego miejsca, bo będę się bała, a być może tam odnalazłabym swój własny Eden. 

Cały reportaż był, jak wspomniałam, napisany genialnie, z polotem, finezją i na potwierdzenie mogę dodać, że zaznaczyłam ogromną ilość cytatów, bo autorka nie pisała tylko o miastach, w pewnym sensie mówiła też o kondycji ludzkości. W wielu aspektach mogę się z nią zgodzić, minus ode mnie za opisanie tak małej cząstki Seulu, która jak na moje nie jest nawet jedną z 5 najbardziej znaczących cech tego miejsca. Być może kiedyś poznam Paulinę i razem zwiedzimy znowu moje ulubione miejsce na świecie, zobaczymy je we dwie moimi oczami.

"Mamy ogromne oczekiwania wobec przyszłości. Chcemy by okazała się doskonała. Kiedy nie spełnia naszych oczekiwań, nie umiemy jej tego wybaczyć."

A teraz mówię wam, że książka naprawdę wciąga. Nadal boję się, że jest powierzchowna, ale z drugiej strony, gdyby autorka miała opisać każdą z 9 stolic tak, by żadnej nie urazić, to pewnie zajęłoby jej to 10 lat i 1500 stron. Polecam wam zapoznanie się z tą pozycją chociażby dla pięknego stylu pisania, który kupił mnie w całości. Planujecie lekturę?
Premiera 9 listopada, za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Literackiemu, a każdej osobie, która wytrwała do końca, wysyłam uściski :) 

Pozdrawiam, Gabcia 

Komentarze

  1. Rzadko czytam reportaże. Jednak sądzę, że po ten bym sięgnęła. Teraz nie mam jak, za dużo zaległości i nauki, a za mało czasu. Mimo to pięknie ujęłas opinię w słowa. Podoba mi się styl twojej recenzji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję♥ I myślę, że naprawdę warto dać tej książce szanse, bo autorka ujęła ją w piękny język

      Usuń

Prześlij komentarz