"Bogini niewiary" Tarryn Fisher



David Lisey wierzy w miłość. Yara Philips wierzy tylko w złamane serca. 
On jest utalentowanym muzykiem bez lirycznej inspiracji. Potrzebuje muzy. Ona to wędrowna bogini. Spotyka mężczyzn, którzy jej potrzebują, ale tylko do momentu, kiedy złapią od niej wiatr natchnienia. Dlatego nigdy nie pozostaje w jednym miejscu przez zbyt długi czas. David od pierwszego spojrzenia wie, że znalazł, czego szukał. Yara wierzy, że może dać Davidowi dokładnie to, czego on potrzebuje, aby osiągnąć swój pełny potencjał: złamane serce. Żadne z nich nie chce się poddać, ale wiara zawsze wymaga poświęcenia.
"Bogini niewiary" było moim pierwszym spotkaniem z Tarryn Fisher i muszę przyznać, że w trakcie czytania przez długą część książki miałam wrażenie, że będzie tym ostatnim. Na samym początku mogę wam zdradzić jednak zdradzić, że się myliłam.

"Kobiety są wszechświatami same w sobie. Czują za dużo, mówią za dużo, chcą za dużo - są przeciwieństwem prostoty."

Przez około jedną trzecią tego tytuł uważałam go za nic nie wnoszącą opowieść o miłości dla nastolatek, w której główna bohaterka jest spragniona uczucia, a jednak odrzuca je na każdym kroku. Cóż... W sumie się byłam daleka od prawdy, jednak trzeba tej pozycji oddać, że ma w sobie więcej niż tylko pustą rozrywkę z romansem w roli głównej.



Zacznijmy od tego, że pomimo początkowego braku sympatii dla historii, książkę czytało się naprawdę szybko i była to zasługa dobrze dopasowanego języka. Autorka wplata dużo kolokwialnych stwierdzeń i wulgaryzmów, ale ten styl gra z naszą akcją.

"To było tanie, a ja dałam się kupić, bo tak naprawdę większość z nas po prostu pragnie, by ktoś nas chciał."

Do tego muszę przyznać, że Fisher stworzyła świetnych bohaterów, polubiłam Yarę i Davida, dzięki czemu mogłam uwierzyć w ich relację, a jest to, moim zdaniem, jedna z najważniejszych cech dobrego romansu. Ponadto nie chodzi już tylko o pozytywne postacie tej powieści. Nie powiem, że polubiłam, dajmy na to, Petrę, ale wierzyłam w każdą jej cechę. Nawet tacy bohaterowie byli w tej książce autentyczni i uważam to za duży plus.

"Duma ma to do siebie, że czyni nasze serce krótkowzrocznymi."

I tak jak napisałam już wcześniej, ta historia to nie tylko typowe love story o uczuciu dwojga skomplikowanych ludzi, to też opowieść o dostrzeganiu swoich wad i walce z nimi. Byłam zachwycona jak dojrzewali główni bohaterowie, pomimo błędów przeszłości, a może właśnie dzięki nim.




"Bogini niewiary" to naprawdę dobra i lekko napisana młodzieżówka, która skrywa w sobie wiele prawdy o naturze człowieka, w tym zazdrości czy niepewności, które odczuwamy na co dzień. Polecam wam ją teraz, w okresie wakacyjnym, kiedy takie lektury są, według mniej, bardziej pożądane.

"Zrozumienie przychodzi wraz z wiedzą. Wiedza rodzi się z czasem."

Słońce muskające skórę, lemoniada i kilka wolnych godzin - tyle potrzeba, aby w pełni rozkoszować się tą historią! Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu SQN.

Ściskam,
Gabcia 



Komentarze

  1. To nie jest moje pierwsze spotkanie z twórczością Tarryn Fisher, jednak "Bogini niewiary" wciąż stoi na półce i czeka na swoja kolej. Musze w najbliższym czasie po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tą książkę w planach, bo w sumie na początku miałam podobne zdanie do Ciebie, ale z każdą kolejną recenzją się ono zmieniało.


    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie mam nadzieję, że będziesz równie zadowolona jak ja :D

      Usuń
  3. Czytałam i uwielbiam tę powieść! Wspaniali bohaterowie, a historia mnie wzruszyła. Genialna.
    Pozdrawiam, Justyna z http://livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła i masz rację, bohaterowie są świetnie wykreowani!

      Usuń

Prześlij komentarz