"To, czego nie widać" Agata Polte


Malwina jest zdolną nastolatką w maturalnej klasie. Jej życie wypełnia głównie nauka, zajęcia pozalekcyjne i konkursy. Dziewczyna robi wszystko, by zadowolić wiecznie narzekającą i krytykującą ją matkę, nawet jeśli oznacza to zrezygnowanie ze wszystkiego, co lubi. Gdy wydaje się, że nic się nie zmieni, w życiu Malwiny pojawiają się nowe osoby. Życie Malwiny nagle, wręcz brutalnie przyspiesza. Czy będzie gotowa zawalczyć o siebie?

Kiedyś było to dla mnie nie do pomyślenia, aby czytać książki obyczajowe polskich autorów, a kwestia młodzieżówek już zupełnie wykraczała poza normę. Od jakiegoś czasu zaczytuję się w rodzimych pozycjach, odkrywając potencjał naszej narodowej literatury. „To, czego nie widać”, debiut Agaty Polte, dziewczyny niewiele starszej ode mnie i również swojego czasu zajmującej się pisaniem recenzji, zwrócił moją uwagę poruszanym problemem.  Nie od wczoraj sięgam po pozycje z wątkami stanów depresyjnych i poczucia beznadziei, więc nie mogłam przejść obok historii Malwiny.

Główną bohaterkę poznajemy stopniowo, autorka powoli wyłania nam jej cechy osobowości, tworząc obraz osoby ambitnej, poprawnej, ale przede wszystkim wartej zaufania. Gdyby nie to, cała powieść pewnie nie miałaby sensu. Kreacja Malwiny pozwala nam jednak na obiektywną ocenę jej sytuacji. Narracja pierwszoosobowa nie przeszkadza nam w wysuwaniu odpowiednich wniosków, głównie dlatego, że Malwa nie potrafi dostrzec, gdzie leży problem. Jest to jednak powszechna cecha osób z traumą, chociaż z perspektywy widza odczytanie poprawnie sytuacji nie byłoby problemem, to ofiary odczytałyby ją zupełnie inaczej, gdyby nie dotyczyła ich samych. Wyciągają sprzeczne wnioski tylko w bezpośredniom kontakcie z danym zagadnieniem.

Bardzo podobał mi się też fakt, że Agata Polte podjęła temat wpływu innych ludzi na nasze życie z dwóch perspektyw. Mamy despotyczną matkę i wspierających przyjaciół. Warto zwrócić też uwagę, że dostajemy w tej pozycji naprawdę dobrze zbudowane, ciągle ewoluujące i szczere relacje. Związek Malwiny, a raczej dążenie do niego ma mocne fundamenty i tak samo jest w przypadku jej znajomości z Natalią.

Myślę, że jeśli chodzi o fabułę, to nie powinniśmy się nastawiać na coś zupełnie nowego i świeżego, jednak mimo przewidywalności, akcja została poprowadzona w sposób poprawny i dający do myślenia. Gdybym miała powiedzieć o tym, co mi się nie podobało, to uważam, że postać Nikodema, brata głównej bohaterki, została przerysowana i jako jedyna wydawała mi się nienaturalna.

Są debiuty lepsze i gorsze, ten Agaty Polte zaliczyłabym zdecydowanie do lepszych i chętnie sięgnę po inne jej prace w przyszłości. „To, czego nie widać” to może nie książka obowiązkowa, jednak porusza delikatny problem w sposób prosty, ale dobitny. Myślę, że warto dać temu tytułowi szansę.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Zysk.
Spotkaliście się już z tym tytułem? A może znacie inne dobre, polskie debiuty? Koniecznie dajcie znać.

Ściskam,
Gabcia 



Komentarze

  1. Lubię debiuty i po książki młodzieżowe sięgam coraz częściej. Chętnie przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam lekki uraz do polskich autorów traktuję ich trochę gorzej chyba. Książka wydaje się być naprawdę całkiem fajna jednak pewnie miną lata świetlne nim ją przeczytam.
    Buziaki :*
    Fantastic books

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz