"Księga Joanny" Lidia Yuknavitch


Niedaleka przyszłość, 2049 rok. Ziemię ogarnia geokatastrofa, ludzkość pogrąża się w wojnie. Na zgliszczach planety pozostają garstki, inni przenoszą się na dryfującą w przestrzeni kosmicznej platformę CIEL, którą zarządza charyzmatyczny potwór i dawny celebryta – Jean de Men. Okrutna dyktatura, prześladowania i CIEL – dom po kataklizmie, przeobrażają gatunek ludzki w istoty o białej, niemal przezroczystej skórze, bez zapachu, smaku, cech płciowych. Namiastką doświadczania świata i nową formą narracji staje się dla nich sztuka graftowania tekstów na skórze. Przeciwko Jeanowi de Menowi buntuje się grupa rebeliantów na czele z grafterką Krystyną Pizan. Wzmocnieni heroiczną pieśnią o Joannie – znienawidzonej przez tyrana wojowniczce, posiadającej niezwykłą moc łączącą ją z Ziemią – jednoczą siły, aby obalić jego okrutne rządy. 

Nie wiem czy to tylko ja, ale za każdym razem, gdy ktoś zachwyca się jakąś dystopią, to finalnie po nią nie sięgam, bo boję się, ze nie dorówna "Igrzyskom śmierci", mojej ulubionej książce utrzymanej w takim klimacie. Jednak Wydawnictwo Poradnia K zaskoczyło mnie w tym roku naprawdę niesamowitymi tytułami, o których śmiało mogę mówić, że stały się jednymi z moich ulubionych lektur, więc skusiłam się i na "Księgę Joanny".

Już od pierwszych stron spodobała mi się ta pozycja. Prozie Yuknavitch nie można nic zarzucić. Pisarka świetnie łączy kolokwialne wypowiedzi bohaterów z niesamowitymi opisami relacji natury z tytułową bohaterką. Dzięki temu obraz zarówno realiów życia, jak i buntowników zyskują na autentyczności. Uwierzyłam w każdą wizję, którą opisała autorka i mam szczerą nadzieję, że żadna z nich nie dojdzie do skutku. 


"Konsumujemy i stajemy się dokładnie tym, co tworzymy. Niezmiennie."

Poza tym fabuła nie raz mnie zaskoczyła, zarówno jeśli chodzi o sam zamysł historii, jak i poszczególne wydarzenia. Cały ten tytuł został napisany w jednym tempie, z jednej strony stonowanym, a jednak wciąż dynamicznym. Myślę, że to wywołało niespotykany efekt prowadzenia akcji. Bardzo nowatorski.



Dodatkowo bardzo miłym aspektem był fakt, że bohaterowie są po prostu warci naszej uwagi. Trzymanie kciuków za powodzenie ich działań jest w pełni uzasadnione. Krystyna zachowuje się rozważnie, ale nie sztucznie, po prostu nie posiada cechy głupiej, rozchwianej emocjonalnie kobiety, którą uwielbiają nam serwować. Joanna to postać dzika i nieposkromiona, tak różna od ideału protagonisty, no i jest jeszcze Trynkulo, który zdobył moje serce szczerą energią i najróżniejszymi dziwactwami.

"Te rytuały odprawiano od zarania historii ludzkości. Nieważne, jak starannie wyselekcjonowany wycinek historii sobie wybierzecie, nie ma ani kawałka człowieczego losu, w którym nie zawierałby się spektakl śmierci - nie ma czasów, w których ludzie nie uciekali się od zabijania w wojnach, w imię "sprawiedliwości" lub zemsty."

"Księga Joanny" daje nam bardzo smutny obraz przyszłości, w pewien sposób pokrewny z spostrzeżeniami Mai Lunde. W przypadku tej książki nie mamy spuentowanego morału, cała treść to jeden wielki przekaz, wołanie o chociaż minimum empatii względem całego świata, zarówno Ziemi, jak i jej mieszkańców.

Jeśli szukacie pozycji mądrej, ciekawej i przede wszystkim wciągającej już od pierwszych stron, to naprawdę warto zainteresować się "Księgą Joanny". Bałam się tej pozycji, a zupełnie nie musiałam, ponieważ Wydawnictwo Poradnia K wydaje tylko dobre tytuły!

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Poradnia K.
Lubicie dystopie? A może to nie jest wasza bajka? Dajcie znać.

Ściskam,
Gabcia 



Komentarze

  1. To chyba pozycja dla mnie. Lubię takie dystopie.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie mam nadzieję, ze spodoba Ci się równie co mi :)

      Usuń

Prześlij komentarz