"Ariel znaczy lew" Andrzej Selerowicz


W okupacyjnym Krakowie młody żołnierz Wehrmachtu zakochuje się w piętnastoletnim Żydzie – z wzajemnością. I choć wydaje się, że ten romans nie ma żadnych szans na przetrwanie, to siła uczuć niejednokrotnie potrafi czynić cuda...

Czy istnieje miłość tak silna, że potrafi ocalić życie? I czy nie wymażą jej lata wojennego koszmaru? Zaczerpnięta z życia historia wybitnego skrzypka, dla którego śmiertelny wróg stał się wybawcą.
Musicie przyznać, że opis tej książki jest intrygujący i w pewien sposób wyzywający. Pewnie dlatego, że ciężko nam sobie wyobrazić sytuację romansu oprawcy z ofiarą. Niemiecki żołnierz pałający uczuciem do innego mężczyzny, na domiar wszystkiego Żyda? Nieprawdopodobna komplikacja zdarzeń, a jednak inspirowana faktami. I choć Selerowicz do autentycznej historii dokłada fikcję literacką, trzeba z góry przyznać, że wyszło mu to fenomenalnie.

Ten tytuł spodobał mi się już od pierwszych stron, gdzie w wprowadzeniu autor zachęca nas do spojrzenia na przedstawioną opowieść pod pewnym kątem. Mianowicie powinniśmy okazać wyrozumiałość sytuacjom z przeszłości, gdzie ofiary sprzymierzały się, często oddając się cieleśnie, katom. Deklaracja niby prosta i oczywista, ale z własnego doświadczenia wiem, że historycy do dzisiaj piętnują słownie kobiety, które współżyły z nazistami, jednak ciężko zgadnąć, jak my byśmy się zachowali. Może w obliczu wojny obralibyśmy taką samą ścieżkę, byle zapewnić byt sobie i rodzinie. Nie wiadomo. Dlatego głęboko doceniam myśl pisarza.




Idąc dalej, muszę przyznać, że forma powieści mnie zaintrygowała. Podstawą akcji jest wywiad studenta z tytułowym Arielem, głównym bohaterem. Dzięki temu nie tylko poznajemy życie byłego skrzypka, ale również emocję i zmiany światopoglądowe młodego człowieka. Ponadto "Ariel znaczy lew" nie jest pozycją mówiącą wyłącznie o wojnie, oczywiście zdecydowana część książki kręci się na około tego wątku, ale nie jest to opowieść standardowa dla tego gatunku. Tragizm tej historii nie zamyka się wcale w holokauście, przede wszystkim jest to opowieść o miłości.

Myślę, że ten tytuł stanowi dość zaskakującą i niecodzienną lekturę, poleciałabym ją osobom, które interesują się powieściami historycznymi oraz tematyką II wojny światowej, jednak nie jest to wymóg. Każdy wyciągnie z książki coś dla siebie i być może zastanowi się nad działaniami ludzi w obliczu niebezpieczeństwa.

Za możliwość przeczytania tej niezwykłej książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

Pozdrawiam,
Gabcia

 

Komentarze

  1. Juz hasło "krakowski" wzbudziło we mnie zainteresowanie, cała reszta te ż wydaje się poniekąd kontrowersyjna, co prawda nie czytuję książek historycznych czy też wojennych, ale Twoja recenzja na prawdę zachęca, więc, nigdy nie wiadomo co przyniesie los :)

    Pozdrowienia!
    rozchelstanaowca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa i mam nadzieję, że jeśli sięgniesz po ten tytuł, to nie będziesz zawiedziona ;)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Taki mi się wydał jak przeczytałam opis, a co najważniejsze sprostał moim oczekiwaniom :)

      Usuń
  3. Niestety nie jest to moja tematyka. Takich książek zawsze unikam, bo wiem, że nie będę się dobrze czuła, czytając coś z tego gatunku.

    Pozdrawiam,
    books-hoolic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma własne preferencje. Dobrze, że nie zmuszasz się do książek, które z góry mogą sprawić Ci dyskomfort.

      Usuń
  4. Już wcześniej słyszałam o tej książce i byłam zaintrygowana, ale po Twojej recenzji muszę po nią koniecznie sięgnąć!

    Pozdrawiam!
    Dominika
    domciachoo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie mam nadzieję, że się nie zawiedziesz ;)

      Usuń

Prześlij komentarz