"Dziewczyna, która wróciła" Susan Lewis


Kiedyś zabiła jej córkę. Teraz wychodzi z więzienia. Kiedy Jules dowiaduje się, że morderczyni jej dziecka wyszła na wolność ma nieodpartą ochotę sama wymierzyć sprawiedliwość. Jednak socjopatka Amelia Quentin to niełatwy przeciwnik. Która powinna się bardziej bać? 

W opisie książki pierwsze zdanie, które rzuca się w oczy to obietnica "wciągającego thriller'u psychologicznego". Czy jest wciągający? Zdecydowanie. Czy psychologiczny? Na pewno. Ale czy thriller? Nie powiedziałabym.

"Dziewczyna, która wróciła" trzymała mnie w oczekiwaniu do samego końca i nie miałam jej ochoty odkładać nawet na chwilę. Nie dlatego, że była to lektura roku, raczej przyczyną nazwałabym to zainteresowanie, jak zginęła córka Jules, co zrobi teraz Amelia.

Żeby nie wykładać wszystkiego od razu, autorka używa znanego w tym gatunku zabiegu, jakim jest przytoczenie wspomnień. Przez pół książki główna bohaterka, w oczekiwaniu na wyjście morderczyni, wspomina swoje życie i jaki wpływ miała na nie Daisy, jej córka. Warto zaznaczyć, że Jules, jej mąż Kian i ukochane dziecko tworzyli wymarzoną rodzinę, nie idyliczną i idealną, która nie miałaby pokrycia w rzeczywistości. Mieli wszystko, udane małżeństwo, zaradną córkę, z która mogli rozmawiać o wszystkim, lubieni przez całe miasto i wsparcie na każdym kroku. Do tego udało im się spełnić marzenia, jakim było otwarcie pubu. Właśnie dlatego każdy opis cierpienia tej dwójki, jak i dalszej rodziny, wywołał u mnie łzy, autentyczna miłość rodzica do dziecka, ba, krewnych, bo mamy tutaj cierpienie babci, ciotek, przyjaciół, pozwoliła mi odczuć ich ból.


Sama Daisy była niestety bohaterką zbyt przerysowaną, wręcz zabawnie było czytać o kolejnej rzeczy, która jej się udała. Być może miasteczko, gdzie mieszkali bohaterowie było małe, ale bycie oczkiem w głowie wszystkich mieszkańców jest mocno niemożliwe. Ogólnie rzecz biorąc postacie bywały bardzo... płaskie? Nie wszystkie, bardzo podobała mi się kreacja Kiana, ojca zamordowanej, oraz Steph, jej przyjaciółki i Joego, chłopaka Daisy. Amelia miała wielki potencjał na bycie wyśmienitą bohaterką, niestety nie dostaliśmy żadnej konkretnej informacji, czemu popełniła zbrodnię, albo raczej co ukształtowało jej charakter, że była w stanie robić tak okrutne rzeczy.

Kolejną rysą na szkle są też niedociągnięcia prawne, chociaż potraktujcie tą nazwę z przymrużeniem oka, bo ja się na kodeksie nie znam. Natomiast kilka zagrań sądu czy policji, po prostu nie miało dla mnie sensu. Oczywiście zawsze zdarzają się sytuacje, że te organy nie pracują tak, jak powinny, ale tutaj miałam wręcz ochotę wejść pomiędzy kartki i szepnąć im na ucho "halo, tutaj was chyba jeszcze nie było". 

Tak jak napisałam na samym wstępie, nie powinniście spodziewać się thrilleru, co w żaden sposób nie jest wadą tej książki. Tak naprawdę to nie sam akt zabójstwa jest najważniejszy w fabule tej pozycji. Ale więź rodzica z dzieckiem, próby radzenia sobie z jego odejściem. Lektura posiada wady, które łatwo było zauważyć, ale mówiąc szczerze, nie spowodowały abym chciała odłożyć książkę. Szkoda tylko, że nie mogłam dostać odpowiedzi na pytania, które w czasie czytania kłębiły się po mojej głowie. 

Ta pozycja nie jest najbardziej ciekawą lub nawet najbardziej trzymającą w napięciu, jaką miałam przyjemność przeczytać w swoim życiu, ale jest ciekawa i w pewien sposób mnie urzekła. Niewiele jest powieści idealnych, dlatego pomimo jej wad, polecam wam zainteresować się tym tytułem.

Premiera książki 17.11.2017
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu. 

Pozdrawiam, Gabcia ♥



Komentarze

  1. Raczej się nie zdecyduję na lekturę tej książki.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, ona naprawdę jest specyficzna i raczej jest to lektura bez zobowiązań, a szkoda, bo spodziewałam się po niej ciut więcej

      Usuń
  2. Hmmm książka czeka na swoją kolej na mojej półce dzięki uprzejmości wydawnictwa kobiecego, więc tak czy siak ją przeczytam, mam więc nadzieję, że skoro z thrillera jest tam niewiele to nadrobi tymi relacjami i emocjami związanymi z utratą dziecka...

    Pozdrawiam, she__vvolf 🍂🐺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. akurat miłość rodziny do dziecka jest w tym przypadku bardzo dobrze opisana

      Usuń
  3. U mnie już czeka na półce na swoją kolej. Mam nadzieję, że mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem po lekturze tej książki i niezbyt mi przypadła do gustu - również znalazłam w niej kilka sporych niedociągnięć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A szkoda, bo to naprawdę mogła być świetna książka, ah...

      Usuń
  5. Niedopasowanie opisu czy źle przydzielona gatunkowo książka to zmora czytelnika. Nie ma jak spodziewać się jednego, a dostać drugie.. Chyba odpuszczę sobie te lekturę, ale fajnie, że nie skreśliłaś jej całkowicie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej się chyba nie dało tak po prostu odstawić, bo jednak było w niej coś, że chciałaś wiedzieć jak się potoczy akcja, szkoda że potencjał nie był do końca wykorzystany.

      Usuń

Prześlij komentarz