"Król Kier" Aleksandra Polak


Alicja jest w ostatniej klasie liceum, do tej pory jej życie przebiegało spokojnie, by nie powiedzieć, że nudno. Jednak los bywa przewrotny, a seria nieprzewidzianych zdarzeń rzuca ją na głęboką wodę magii i miłości. Kiedy poznaje Hadriana z Circus Lumos, wie, że nic nie będzie takie jak dawniej.

Od swojej premiery tytułowa książka przewijała się przez bookstagram milion razy. Opinie bywały podzielone, ale trzeba było przyznać jej jedno, okładka przyciąga. A co z treścią? Czy dorównuje oprawie graficznej?

Ostatnio miałam przyjemność czytać trochę polskich debiutów i za każdym razem kończyłam pozytywnie zaskoczona. Chyba jestem szczęściarą, bo w przypadku "Króla Kier" lektura znowu okazała się wciągająca, a co najważniejsze pozostawiła po sobie niedosyt.

Pierwsze "bum" doznałam już na samym początku. Osiemnastolatka, profil mat-fiz, lubiąca cięższą muzykę, mieszkająca w Trójmieście i studniówka planowana na 20 stycznia. Wow. Czy ja czytam o sobie? Na dodatek moja najlepsza przyjaciółka ma charakter niesłychanie przypominający przyjaciółkę Alicji- Julkę. Z tym, że moja bratnia dusza ma na imię... Alicja. Zabawne? W tym momencie, wiedziałam już, że polubię główną protagonistkę. I nie zawiodłam się na niej w trakcie czytania, bo pani Polak udało się stworzyć postać kobiecą, która pomimo młodego wieku, wcale nie popełniała błędu po błędzie, ani razu nie zasłużyła na moją złość przez jakiś swój wybryk.

Co do fabuły, to spotkałam się z naprawdę różnymi opiniami, jedni nazywali tą pozycję słabą, drudzy się zachwycali. Ci pierwsi jako zarzut stawiali sztampową fabułę, a raczej wykorzystanie znanych już motywów. Okej, trzeba przyznać, że podobieństwo do "Zmierzchu" (bo to częsta obelga na ten tytuł) jest prawdziwe. Młodziutka dziewczyna, nieprzyzwoicie przystojny nieznajomy, rodzina niezwiązana więzami krwi i dość zaskakujący koniec. Do tego ciągłe ryzyko towarzyszące parze zakochanych. Ale powiedźmy sobie szczerze, pomimo faktu, że tyle ludzi "dupczy" na sagę Meyer, to 80% z nas w wieku 12 lat czytało ją bez opamiętania i nie czuję się winna nazywając ją swojego rodzaju klasykiem. Poza tym naprawdę ciężko jest wymyślić coś w pełni nowego, zwłaszcza, że ludzie kochają dopatrywać się plagiatów czy chociażby inspiracji, która nie jest przestępstwem.

Czytając tą pozycję było czuć, że to debiut, ale myślę, że w tym wypadku to komplement. Bo jeśli osoba, która dopiero wkracza w świat pisania, tworzy coś naprawdę ciekawego, to są ogromne szansę, że pod koniec serii będziemy mieć coś genialnego, ja w to wierzę, bo Aleksandra Polak to osoba o wielkim potencjale.

Dlatego jeśli szukacie czegoś naprawdę obiecującego, z naprawdę przyjemnymi bohaterami i szczyptą humoru, to polecam zainteresować się tą pozycją. Mnie się podobała i czekam na dalsze losy Alicji (zwłaszcza, że zakończenie pierwszego tomu to istny cliffhanger).

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Macie już za sobą lekturę "Króla Kier"? A może zastanawiacie się nad kupnem?

Pozdrawiam, Gabcia ♥


Komentarze

  1. Okładka jest piękna! A Ty jak zwykle piszesz świetne recenzje, które bardzo dobrze się czyta ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze? Nie ciągnie mnie do tej książki. Nie wiem czy to kwestia samej zapowiedzi czy suma wszystkich recenzji, które czytałam. Na razie raczej odpuszczam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że gdyby nie propozycja przeczytania sama bym się nie zdecydowała, ale finalnie cieszę się, że dałam jej szansę :)

      Usuń

Prześlij komentarz