"Martwe ciało Mavericka" Anna Kapes
Co przeraża nas najbardziej na świecie?
Mafia? Zombie? Przyjaciele w opałach? Nie, to tylko drobnostki dla Ricka Mavericka. To, co naprawdę mrozi mu krew w lekko niesprawnych żyłach, to goniąca jego martwy tyłek przeszłość. I sernik pani Hicky.
Rick Maverick nie spodziewał się od życia zbyt wiele, lecz gdy mafia potraktowała go jak najgorszego śmiecia, nie miał wyboru. Musiał wziąć sprawy we własne ręce – konkretnie wstać z grobu i upomnieć się o swoje. Szkoda tylko, że cios łopatą w głowę uszkodził mu pamięć…
Teraz musi znaleźć sens nowego, martwego istnienia, uratować swych przyjaciół od zguby, no i jeszcze… przeprowadzić rewolucję. Ale co to dla niego, no nie? Wszystko wydaje się normalne w porównaniu z gadającym robakiem.
"Ja jestem Maverick. Rick Maverick."
Jeśli w tym momencie nie pomyśleliście o książce Winstona Grooma, albo o jego genialnej ekranizacji, to być może, ale tylko być może, brakuje waszemu istnieniu bardzo ważnego pierwiastka.
A jeśli teraz myślicie, że "Martwe ciało Mavericka' to ujęcie historii o przeuroczym mężczyźnie, który nie do końca rozumie zasady panujące na tym świecie (nie chciałabym spoilerować tym, którzy muszą sobie to dzieło w jakiejkolwiek formie nadrobić) w stylu fantasy, to bardzo się mylicie, bo to o wiele więcej
W luźnym ujęciu widać tutaj pewną inspirację, ale kto nie kocha Forresta Gumpa? No i kto jest w stanie oprzeć się rozmowom bohatera z czerwiem... czerwcem... nie, to jednak był czerw.
Anna Kapes zbudowała świat niczym z mitologii, ale osadziła ludzkie (czy zombie zaliczają się do tej kategorii?) postacie w pełnej przepychu imitacji Las Vegas, czyli Las Wagas. Autorka wnikliwie opisuje miejsca akcji i z dużą dozą czarnego humoru wymyśla nazwy lasów oraz ulic. Do tego dołóżmy fantastyczne istoty jak syreny, wiedźmy i krasnoludy, a przed nami ukazuje się Amphibium.
Jak już wspomniałam humor pełni tutaj bardzo dużą rolę i bardzo przypomina ten z "Kolekcji pośmiertnych portretów", a powiem wam szczerze, że mi bardzo pasują tego typu żarty słowne. Ostatnio dochodzę do wniosku, że mogą być moimi ulubionymi, bo uwielbiam przemyślane i inteligentne dowcipy, a w tej książce mamy je prawie na każdej stronie.
Do tego akcja jest zupełnie nieprzewidywalna! Co chwilę otwierałam buzię w zdziwieniu, ani razu nie odgadłam jak potoczą się dalej losy tego czy tamtego bohatera, a nie oszukujmy się, taka nutka tajemnicy tylko urozmaica lekturę.
Myślę, że ten tytuł ma tylko jedną wadę, mianowicie postacie nie są rozwinięte psychologicznie, nie doszukamy się czegoś głębokiego, ale to nie jest wielkim minusem. Ta książka ma być jednak przyjemną fantastyką, w trakcie której zaśmiejemy się i zrelaksujemy, a nie powieścią psychologiczną.
Jeśli szukacie czegoś niezobowiązującego, na poprawę humoru, ale nadal odczujecie satysfakcję z kolejnego dobrego polskiego debiutu, to bardzo wam polecam "Martwe ciało Mavericka". Myślę, że po przeczytaniu, będziecie pozytywnie wspominać tą pozycję.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res
Pozdrawiam, Gabcia ♥
Jeśli w tym momencie nie pomyśleliście o książce Winstona Grooma, albo o jego genialnej ekranizacji, to być może, ale tylko być może, brakuje waszemu istnieniu bardzo ważnego pierwiastka.
A jeśli teraz myślicie, że "Martwe ciało Mavericka' to ujęcie historii o przeuroczym mężczyźnie, który nie do końca rozumie zasady panujące na tym świecie (nie chciałabym spoilerować tym, którzy muszą sobie to dzieło w jakiejkolwiek formie nadrobić) w stylu fantasy, to bardzo się mylicie, bo to o wiele więcej
W luźnym ujęciu widać tutaj pewną inspirację, ale kto nie kocha Forresta Gumpa? No i kto jest w stanie oprzeć się rozmowom bohatera z czerwiem... czerwcem... nie, to jednak był czerw.
Anna Kapes zbudowała świat niczym z mitologii, ale osadziła ludzkie (czy zombie zaliczają się do tej kategorii?) postacie w pełnej przepychu imitacji Las Vegas, czyli Las Wagas. Autorka wnikliwie opisuje miejsca akcji i z dużą dozą czarnego humoru wymyśla nazwy lasów oraz ulic. Do tego dołóżmy fantastyczne istoty jak syreny, wiedźmy i krasnoludy, a przed nami ukazuje się Amphibium.
Jak już wspomniałam humor pełni tutaj bardzo dużą rolę i bardzo przypomina ten z "Kolekcji pośmiertnych portretów", a powiem wam szczerze, że mi bardzo pasują tego typu żarty słowne. Ostatnio dochodzę do wniosku, że mogą być moimi ulubionymi, bo uwielbiam przemyślane i inteligentne dowcipy, a w tej książce mamy je prawie na każdej stronie.
Do tego akcja jest zupełnie nieprzewidywalna! Co chwilę otwierałam buzię w zdziwieniu, ani razu nie odgadłam jak potoczą się dalej losy tego czy tamtego bohatera, a nie oszukujmy się, taka nutka tajemnicy tylko urozmaica lekturę.
Myślę, że ten tytuł ma tylko jedną wadę, mianowicie postacie nie są rozwinięte psychologicznie, nie doszukamy się czegoś głębokiego, ale to nie jest wielkim minusem. Ta książka ma być jednak przyjemną fantastyką, w trakcie której zaśmiejemy się i zrelaksujemy, a nie powieścią psychologiczną.
Jeśli szukacie czegoś niezobowiązującego, na poprawę humoru, ale nadal odczujecie satysfakcję z kolejnego dobrego polskiego debiutu, to bardzo wam polecam "Martwe ciało Mavericka". Myślę, że po przeczytaniu, będziecie pozytywnie wspominać tą pozycję.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res
Pozdrawiam, Gabcia ♥
Hm... Sama nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony jestem ciekawa z drugiej nie bardzo... Więc może po prostu odłożę tę lekturę na inny czas :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
books-hoolic.blogspot.com
Nie ma się co zmuszać, częściowo rozumiem Twoje podejście, ale skorzystałam z okazji przeczytania i nie żałuję :)
Usuń