,,Kolekcja pośmiertnych portretów" Maciek Jakubski



Nie da się zabić tego, co nie żyje!

Koniec życia nie zawsze oznacza śmierć (no chyba że ktoś akurat odrąbał ci głowę toporem). Czasami można zatrzymać się gdzieś… pomiędzy. Taki stan ma swoje oczywiste plusy, ale też minusy, o czym przekonał się na własnej skórze Alkkenstan. Czarodziej, nie chcąc pogodzić się ze swoim nowym stanem, postanowił udać się po pomoc do dawno niewidzianego przyjaciela, którego profesja miała mu pomóc wrócić do świata (w pełni) żywych. Ta droga okazała się jednak znacznie dłuższa i trudniejsza, niż Alkkenstan początkowo sądził… 

Miasto kupieckie, dziesiątkująca mieszkańców dżuma i czas nie do końca określony. Do tego wszystkiego szczypta (czyt. dużo) magii i proporcjonalna dawka czarnego humoru.

Alkkenstan to znany w Lanret czarodziej i ciężko tutaj o inny powód tego właśnie szacunku, jak nie fakt, że wielu nieuzdolnionych ludzi po prostu się go boi. Al oczywiście wykorzystuje to w wielkim stopniu, zwłaszcza, że pożyteczność magów spada, a z nudą trzeba sobie radzić.

Dodatkowo miejscowość została odwiedzona przez "dawną przyjaciółkę", czyli wspomnianą wcześniej dżumę, która w tym wypadku nie odróżnia zwykłego człowieka od jakiegoś tam, nawet najlepszego, czarodzieja w okolicy. Jednak wychodzi na to, że Alkkenstan ma tutaj przewagę nad matką naturą i nie wiadomo czy jest to wynik obcowania z magią czy raczej żart, który nie jest do końca śmieszny dla naszego bohatera. Dobrze się jednak składa, bo mężczyzna (w tym wypadku nieumarły) ma przyjaciela, który lubi sobie "pogrzebać" w zwłokach....

Fantastyka to zdecydowanie mój ulubiony gatunek literacki i kiedy autorzy podchodzą do niego z dystansem, wplatając tam iście niepoprawny (czasami politycznie, czasami kulturowo) dowcip, to nie zawsze możemy spodziewać się cudów. Maciej Jakubski, dla niewtajemniczonych - były redaktor "CD-Action" i felietonista w "Retro", poradził sobie z tym bardzo trudnym zadaniem fenomenalnie.

Kreacje bohaterów, rozwój akcji i o dziwo bardzo udane wplątanie cudów XX i XXI wiecznej techniki w świat wręcz średniowieczny wykreowały powieść wciągającą od pierwszej strony. Ba, kiedy zostało mi do końca już jakieś 30 kartek, co dla mola książkowego wygląda jak cieniusieńki listek, to zaczęłam wręcz panikować. Halo, to już koniec? Jak to się skończy? Byłam przerażona, a zarazem podekscytowana i szybko sunęłam wzrokiem po zdaniach.

Lektura była zaskakująca, ale pozostawiła po sobie niedosyt, mianowicie jej koniec sugeruje możliwość kontynuacji, co bardzo by zaspokoiło moje nerwy. Miejmy nadzieję, że pan Maciek ma w swojej głowie jeszcze multum pomysłów i zechce jeszcze coś w swoim życiu opublikować, bo tak dobry debiut na pewno kryje jeszcze większy potencjał na przyszłość!

Jeśli jesteście gotowi na dobre, polskie fantasy, to polecam wam zainteresować się "Kolekcją pośmiertnych portretów", na pewno się nie zawiedziecie ;)

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res

Pozdrawiam, Gabcia ♥


Komentarze

  1. Pozycja wygląda już niezwykle interesująco patrząc na samą okładkę - intrygujesz również swoją recenzją. Chciałabym ją kiedyś przeczytać!

    <a href="http://tassedelivre.blogspot.com”>Pozdrawiam Tassedelivre</a>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda, okładka jest świetna, ale treść chyba nawet lepsza ;)

      Usuń
  2. Książka zapowiada się mega interesująco, choć nie wiem czy to akurat dla mnie właściwa pozycja :)

    Pozdrawiam, she__vvolf

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto spróbować, bo jednak będziesz bogatsza o naprawdę ciekawą pozycję polskiego autora :)

      Usuń

Prześlij komentarz